Poruszyły mnie słowa Eli Malejonek, żony Darka, które przeczytałem w dzisiejszym wydaniu Gościa Niedzielnego:  Ludzie są ślepi… Nie wiedzą, dlaczego cierpią. Są jak ten ewangeliczny ślepiec od urodzenia. Szukają przyczyn w innych ludziach, w okolicznościach, losie… A cierpią, bo nie mają w sercu Boga. Traktują Go tylko jak lampę Aladyna, spełniającą ich zachcianki. Sama muszę walczyć u siebie z takim myśleniem. A On chce dać coś o wiele więcej: chce dać samego siebie!

Wielkim skarbem jest wiara, która pozwala nam poznawać Boga, odkrywać Jego miłość. Wiara jest łaską, darem Bożym, który jednak wymaga naszej współpracy. Od nas zależy, czy to ziarno będzie się rozwijało i wydawało owoce. Wskazują na to słowa św. Pawła: abyś rozpalił na nowo charyzmat Boży, który jest w tobie przez włożenie moich rąk […] weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii według danej mocy Boga.

Żyjąc w czasach powszechnego lekceważenia Boga i Jego Prawa, tym bardziej potrzebujemy błagać razem z Apostołami: Panie, przymnóż nam wiary. Wiary pokornej i mocnej.

Jeśli zrozumiemy, że jesteśmy tylko sługami nieużytecznymi, doświadczymy, jak wielki jest Pan, jak potężna jest Jego Miłość.

Na koniec jeszcze raz słowa Eli Malejonek: Codziennie odczuwam swą słabość, ale Bóg jest mocny i muszę codziennie do Niego przylgnąć! Tylko w tej słabości jest siła. To jest chwalebna słabość, chwalebny krzyż. Pan Bóg nie chce, żebyśmy byli słabi, ale mocni Nim, Jego siłą – nie swoją.