Zjednoczeni w miłości
Najmilsi!
Słyszeliśmy w dzisiejszym pierwszym czytaniu o pasterzach Izraela, królach i kapłanach, którzy nie spełniali swego powołania, nie troszczyli się o powierzone owce, prowadzili je do zguby i rozproszenia. Takie są konsekwencje niewiary i grzechu – brak jedności z Bogiem i bliźnimi. Miłosierny Bóg nie porzuca jednak swego Ludu. Rozproszonym i zniewolonym daje swą obietnicę: Ja sam zbiorę Resztę mych owiec ze wszystkich krajów, do których je wypędziłem. Sprowadzę je na ich pastwisko, aby były płodne i liczne.
Ta obietnica znajduje swe wypełnienie w Osobie Jezusa Chrystusa. On jest Dobrym Pasterzem, który szuka owiec zabłąkanych, gromadzi je i jednoczy w swojej Owczarni, czyli Kościele. W Chrystusie, pisze św. Paweł, wy, którzy niegdyś byliście daleko, staliście się bliscy przez krew Chrystusa. To właśnie Nowe Przymierze, które Jezus ustanowił na Krzyżu i przypieczętował Swą Zbawczą Krwią jest źródłem naszej jedności.
Jednoczy nas każda Eucharystia, w czasie której zebrani wokół ołtarza uobecniamy Krzyżową Ofiarę Chrystusa, uobecniamy Jego samego, spożywamy Jego Ciało w Komunii Świętej. Jednoczymy się w modlitwie, nawet wtedy, gdy modlimy się w samotności, mówimy przecież w Modlitwie Pańskiej Ojcze nasz…, a nie Ojcze mój… Jednoczymy się ze sobą także wtedy, gdy modlimy się za siebie nawzajem. To konkretny i piękny akt miłości wobec bliźnich. Właśnie miłość jest najmocniejszym spoiwem naszej jedności. Zbawcza Miłość Boga i nasza ludzka miłość. Gdy jej brakuje, gdy zamykamy się na Miłość Bożą, stajemy się odizolowani, samotni, coraz bardziej nieszczęśliwi.
Widzimy dzisiaj kontrast między pasterzami Starego Testamentu a Jezusem Chrystusem Dobrym Pasterzem. Ci pierwsi, zniewoleni egoizmem i pychą, nie kochali Boga ani powierzonych im owiec. Jezus za swoje owce, czyli za każdego z nas, oddaje życie.
O pasterskiej miłości Jezusa do owczarni mówi także dzisiejsza Ewangelia: Gdy Jezus wysiadł [z łodzi], ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce niemające pasterza. I zaczął ich nauczać o wielu sprawach. Jest to nauka nie tylko dla nas kapłanów, ale dla wszystkich, dla każdego i każdej z nas. Owszem – my kapłani, na mocy sakramentu święceń mamy szczególny udział w pasterskiej miłości Chrystusa, w imieniu którego nauczamy, odpuszczamy grzechy, którego uobecniamy w Eucharystii. Jednak także wszyscy ochrzczeni mają udział w nauczycielskim, kapłańskim i pasterskim posłannictwie Jezusa Chrystusa. Dlatego wszyscy jesteśmy powołani do miłości. Przykazanie nowe daję wam, mówi Jezus, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie.
Jak bardzo potrzebujemy tej pasterskiej miłości w codziennym życiu! Potrzebują jej nawzajem małżonkowie, dzieci pragną miłości swych rodziców, rodzice oczekują wdzięcznej miłości swych dzieci, chorzy i samotni oczekują pełnej miłości obecności drugiego człowieka, pragnienie miłości tak często można wyczytać w twarzy, w oczach człowieka, którego właśnie spotykamy, mijamy na ulicy. Czasem wystarczy jedno spojrzenie pełne dobroci, uśmiech, chwila rozmowy, drobna pomoc. Tak właśnie uczynił Jezus wobec tłumu, który Go potrzebował. Poświęcił tym ludziom czas, nauczał ich o tym, co dla nich ważne.
Wszyscy możemy i powinniśmy być dobrymi pasterzami, którzy służąc drugiemu człowiekowi ukazują nieskończoną miłość Jezusa Dobrego Pasterza. Tak wielu ludzi jest głęboko nieszczęśliwych, bo nie doświadczyli w swoim życiu prawdziwej miłości. To nie przypadek, że w społeczeństwach konsumpcyjnych i dostatnich narasta problem samotności.
Kilka lat temu polskie media informowały o niepełnosprawnym człowieku, przykutym do łóżka, który domagał się prawa do eutanazji, ponieważ nie widział już sensu życia. Wtedy znaleźli się dobrzy ludzie, którzy nawiązali z nim kontakt, poświęcili mu czas, pomogli, zaproponowali, że może swym doświadczeniem służyć innym ludziom, znajdującym się w podobnej sytuacji jak on sam, za pomocą Internetu. To zaowocowało przemianą – ów człowiek zapragnął znów żyć. Miłość, której doświadczył, pomogła mu odnaleźć utracony sens i radość życia, zbudować na nowo więź z innymi.
Słyszałem niedawno pewnego księdza staruszka, który kończąc Eucharystię powiedział do wiernych: Msza się kończy. Wróćcie do swych domów, i głoście Ewangelię. Udział w Eucharystii zobowiązuje nas do tego, by tę Miłość, której tu doświadczamy zanieść do świata, w którym żyjemy. Głosić Ewangelię to właśnie ogłaszać światu Zbawczą Miłość Chrystusa. Bądźmy zatem zjednoczeni w miłości. Prośmy o to słowami pieśni eucharystycznej:
Jak ten chleb co złączył złote ziarna,
Tak niech miłość łączy nas ofiarna.
Jak ten kielich łączy kropel wiele,
Tak nas, Chryste, w swoim złącz Kościele. Amen.