Homilia z 28 VI 2020

Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje

Zofia Kossak – Szczucka jest autorką sztuki zatytułowanej Gość oczekiwany. Jej fabuła  koncentruje się wokół odwiedzin, jakie zapowiedział tytułowy gość – Jezus. Jego przybycia oczekują równie niecierpliwie wiejski biedak Józef i bogaty młynarz. Chrystus przychodzi do obu w osobach potrzebujących pomocy. Biedak, który przyjął pod swój dach żebraka, udzielił mu gościny i noclegu, zostaje hojnie wynagrodzony za swoje dobre serce. Młynarz, bezduszny egoista, który zostawił bez pomocy przemoczoną deszczem sierotkę, dopiero po czasie odkrywa, że nie udzielił gościny Zbawicielowi, co nie pozostało zresztą bez kary. W czasie burzy, która się rozpętała młynarz stracił wszystko, co miał. Oczywiście jest to tylko literacka fikcja, jednak jest w niej dużo życiowej mądrości. „Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje” – mówi dziś do nas Pan Jezus. Faktem jest, że my Polacy jesteśmy narodem gościnnym. Nasze polskie przysłowie mówi: „Gość w dom, Bóg w dom”. Przejawem tej gościnności jest także zwyczaj zostawiania w czasie wieczerzy wigilijnej jednego dodatkowego nakrycia dla nieoczekiwanego gościa. Ale tu właśnie można postawić pytanie: co byśmy zrobili, gdyby w ten wigilijny wieczór zapukał do nas ktoś nieznajomy, może biedny, może zaniedbany. Czy przyjęlibyśmy go? I jak byśmy go przyjęli? A gdyby taki człowiek przyszedł do nas w jakimkolwiek innym dniu? Myślę, że odpowiedź na te pytania nie jest taka prosta i jednoznaczna. Po pierwsze różni ludzie przychodzą dziś do naszych mieszkań. Nie wszyscy mają czyste intencje. Mamy więc prawo do ostrożności i ograniczonego zaufania do nieznajomych. Z drugiej strony wielu z nas ma zwyczaj starannego wybierania tych, których zapraszają do siebie. Czasem takie zaproszenie nie ma nic wspólnego z bezinteresowną gościnnością. Jest działaniem czysto egoistycznym, obliczonym na pokazanie się albo na uzyskanie jakichś konkretnych wymiernych korzyści.

Jaka jest więc nasza współczesna gościnność? Czy dzisiaj, kiedy wielu z nas coraz szczelniej odgradza się od niechcianych gości wysokimi płotami i parkanami, można jeszcze mówić o tradycyjnej polskiej gościnności. I czy można mówić o prawdziwej gościnności, gdy tak często szansa na prawdziwe spotkanie z drugim człowiekiem rozpływa się w strugach alkoholu, który dzisiaj jest obecny na tak wielu polskich stołach?

A jednak jestem przekonany, że nie brak w naszych sercach autentycznej gościnności. Jako kapłani wielokrotnie doświadczamy takiej gościnności choćby z racji wizyty duszpasterskiej. „Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje”. Dziś chcę dziękować Bogu za tych wszystkich dobrych ludzi, którzy pamiętając te słowa Chrystusa, otwierają szeroko drzwi swych domów i serc dla drugiego człowieka, tak jak czyniła to wobec proroka Elizeusza Szunemitka, o której mowa w pierwszym czytaniu.

Dla każdego chrześcijanina gościnność, otwartość dla drugiego człowieka jest zawsze otwieraniem serca dla Chrystusa. Wrocławski teolog, ks. Roman Rogowski w książce Teoekologia przytacza wyznanie znajomego szewca: „Moja matka, gdy byłem szewskim pomocnikiem, mawiała: „Synu, nigdy nie wiadomo, czy wśród tych ludzi, którym naprawiasz buty, nie ma Jezusa”. Poprzez taką postawę w naszym życiu realizują się słowa świętego Pawła z jego Listu do Rzymian: „umarliście dla grzechu, żyjecie zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie”.

Żyć dla Boga to postawić Go ponad wszystko, nawet ponad własną rodzinę. To nieść swój krzyż dla Boga. To kochać drugiego człowieka ze względu na Boga. Tylko ten prawdziwie kocha, kto nade wszystko pokochał Chrystusa i dla Niego potrafi poświęcić wszystko, nawet życie. Kochać Boga ponad wszystko, to znaczy kochać wszystko ze względu na Boga. Można kochać miłością egoistyczną, ze względu na siebie. Tak kocha na przykład matka, która rozpieszcza swoje dziecko, jest wobec niego zaborcza, uzależnia je od siebie, potrafi nawet rozbić małżeństwo syna lub córki. Kto jednak nad wszystko ukochał Chrystusa, będzie też umiał mądrze kochać drugiego człowieka.

Gościnna Szunemitka została hojnie wynagrodzona za swoją dobroć. Bóg pozwolił jej cieszyć się upragnionym darem macierzyństwa. Podobnie Chrystus zapowiada, że nie pozostawi bez nagrody żadnego gestu życzliwości i miłości dokonanego ze względu na Niego.

Módlmy się dzisiaj, by Zbawiciel wynagrodził każdego, kto okazał nam miłość i życzliwość. Módlmy się także o umocnienie naszej miłości do Boga i ludzi, byśmy sami zasłużyli na wieczne zjednoczenie z Chrystusem w niebie. Amen.