W Liturgii Słowa ostatnich tygodni Kościół czyta kolejne fragmenty Mowy Pożegnalnej Jezusa. Te słowa to Jego duchowy testament. Pan Jezus przygotowuje uczniów na swoje odejście. Rozmawia z nimi, jako swymi przyjaciółmi. Zaznacza to wprost: Już was nie nazywam sługami, (…) ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego (J 15, 15).

Jezus ukochał swych uczniów do końca, aż po ofiarę z własnego życia na krzyżu i pragnie, by miłość stała się sposobem życia Jego przyjaciół: To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem (J 15, 12).

Chrystus pragnie, by Jego uczniowie wszystko, co czynią, czynili w Jego Imię, to znaczy w imię tej przyjaźni, do której zostaliśmy przez Niego zaproszeni. Paweł, Apollos i pozostali Apostołowie tak skutecznie głosili Chrystusa, ponieważ czynili to w Jego Imię, potwierdzając głoszone Słowo prawdą życia w przyjaźni z Jezusem. Dla Niego żyli, cierpieli i dla Niego oddali swe życie.

Warto sobie dziś zrobić rachunek sumienia z mojej relacji z Chrystusem. Czy żyję w przyjaźni z Nim?

Szczególnie zwracając się na modlitwie do Ojca, winniśmy to czynić w imię Jego Syna: O cokolwiek prosilibyście Ojca, da wam w imię moje. Do tej pory o nic nie prosiliście w imię moje: proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna. Tu kryje się tajemnica skutecznej modlitwy. Ojciec nie odmawia tym, którzy są przyjaciółmi Jego Syna.

Albowiem Ojciec sam was miłuje, bo wy Mnie umiłowaliście i uwierzyliście, że wyszedłem od Boga.