Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił.

Trudne to słowa. I jeszcze trudniejsza rzeczywistość. Być może niektórzy z nas czytając te słowa, buntują się i pytają, skąd ten sprzeciw wobec Dobrej Nowiny. Dlaczego Bóg nie powstrzyma tej lawiny nienawiści wobec chrześcijan, która w wielu miejscach świata przybiera formę otwartych prześladowań?

Odpowiedź na te pytania ukrywa się w dzisiejszym wersecie przed Ewangelią:

Chrystus musiał cierpieć i zmartwychwstać,
aby wejść do swojej chwały.

Poprzez sakrament chrztu świętego zostaliśmy włączeni w Chrystusa. Staliśmy się częścią Jego Mistycznego Ciała, czyli Kościoła. Mamy udział w owocach Jego Odkupienia. A to oznacza, że uczestniczymy również w Jego zbawczym cierpieniu. Kapitalnie wyraził to święty Paweł, wyznając w Liście do Kolosan: Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół (Kol 1, 24).

Pamiętajmy jednak, że cierpienie i śmierć to tylko część misterium Odkupienia. Jego pełny sens rozkwita dopiero w tajemnicy zmartwychwstania. Doczesne cierpienia są jak ból rodzącej, który znika na widok nowego życia.

Należymy do Chrystusa nie tylko w trudach i cierpieniach doczesności. Mamy udział nie tylko w Jego śmierci. W Nim mamy przede wszystkim prawo do zmartwychwstania i do pełni życia w wieczności.

Znowu jednak was zobaczę, i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać.