Widzimy kontrast, jaki istnieje między postawą starotestamentalnych kapłanów i gorliwością św. Pawła. Ci pierwsi złym życiem i brakiem gorliwości zasłużyli sobie na lekceważenie i, co gorsza, stali się przyczyną odstępstwa wielu Izraelitów. Paweł z Tarsu natomiast swoją pokorną i gorliwą wiarą zdobył dla Chrystusa tak wielu pogan, że zyskał sobie przydomek Apostoła Narodów.

Paweł wiedział, że jest tylko narzędziem w rękach Chrystusa, który go odnalazł i powołał do godności Apostoła. Stąd jego radość wobec Tesaloniczan: nieustannie dziękujemy Bogu, bo gdy przejęliście słowo Boże, usłyszane od nas, przyjęliście je nie jako słowo ludzkie, ale jako to, czym jest naprawdę – jako słowo Boga, który działa w was, wierzących. 

Takie pokorne i radosne apostolstwo przynosi owoce w każdym czasie. Wystarczy wspomnieć choćby postać św. Jana Pawła II, dzięki któremu tak wielu ludzi w dobie kryzysu wiary odnalazło ponownie drogę do Chrystusa i swoje miejsce w Kościele. O takich pokornych i gorliwych pasterzy winniśmy wytrwale błagać w modlitwie. 

Trudno przecenić wartość tej modlitewnej więzi z kapłani, którzy przecież są takimi sami ludźmi, jak każdy z nas, podlegają tym samym pokusom i potrzebują duchowego wsparcia z naszej strony. Po prostu – jeśli chcemy mieć świętych kapłanów, to się za nich módlmy.

I jeszcze jedno – pamiętając, że wszyscy jesteśmy powołani do bycia świadkami Chrystusa, pokornego Sługi Jahwe i wszyscy potrzebujemy wiary pokornej i ufnej, weźmy sobie do serca Jego napomnienie: Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony.