Przychodząc na ziemię Jezus stał się podobny do nas we wszystkim oprócz grzechu. Dlatego Rodzice Jezusa przynieśli go do świątyni, aby Go przedstawić Bogu i złożyć za Niego przepisaną Prawem ofiarę.

Starzec Symeon wiedziony Duchem Świętym rozpoznał w tym Dziecięciu Mesjasza, Zbawiciela Świata. Wziął go na ręcę i błogosławił Boga, który pozwolił mu ujrzeć Światło na oświecenie pogan.

To Światło zajaśniało w naszych sercach wraz z przyjęciem sakramentu chrztu świętego. Symbolem tego Światła są świece, które przynosimy dziś do świątyni. Jak zaznaczają biskupi polscy w czytanym dzisiaj w kościołach liście, dzieląc się płomieniem zapalonej świecy z innymi, niczego nie tracimy. „Podzielone” światło jest w stanie rozproszyć ciemności i wypełnić całe pomieszczenie nowym blaskiem bijącym już nie tylko od jednej, ale od wielu świec. Podobnie jest z miłością. Dawanie siebie drugiemu sprawia, że nic tak naprawdę nie tracimy, ale stajemy się coraz bogatsi i coraz bardziej rozumiemy siebie. Jesteśmy bowiem stworzeni z miłości i realizujemy się w bezinteresownym darze z samego siebie. 

Oby Chrystus jaśniał w nas rozświetlając mroki grzechu i lęku. Oby wlał w nasze serca pokój. A my bądźmy odblaskiem tej Światłości dla tych, którzy jej pragną. Bądźmy jak te świece, które „dzieląc się” swym blaskiem pomnażają go. Niech Chrystus jaśnieje w nas blaskiem Swej Miłości.