Jerozolima – miasto, o którym z dumą myślał każdy Izraelita. Znajdowała się tam Świątynia, centrum kultu starotestamentalnego. Jezus z uczniami pielgrzymował do niej co roku na Święto Paschy, jak nakazywało Prawo Mojżeszowe. Dla całego narodu był to czas radości i dziękczynienia Bogu.

Teraz jednak w atmosferę świątecznej radości wkradł się niepokój. Jezus zapowiada, że w Jerozolimie będzie odrzucony i zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie. Uczniowie tego nie rozumieją, usiłują powstrzymywać Mistrza. Czynią to ustami Szymona Piotra: Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie. 

Odpowiedź Jezusa jest bardzo ostra i stanowcza: Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku. To tłumaczenie jest nieprecyzyjne, bowiem grecki oryginał należałoby raczej przetłumaczyć: Idź za Mną, szatanie! Jezus zatem nie odrzuca Piotra, lecz każe mu iść za Nim. On ma podążać po Jego śladach, naśladować Mistrza!

Ta ostatnia pielgrzymka Jezusa do Jerozolimy jest obrazem drogi życia Jego uczniów. A prowadzi ona przez krzyż. Nauczanie Jezusa nie pozostawia wątpliwości: Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. 

Tę drogę zrozumie tylko ktoś, kto kocha, kto rozumie sens miłości. Kochać to znaczy dawać siebie, dawać swoje życie drugiej osobie. Kochać Chrystusa to ofiarować Mu swoje życie w całkowitym zawierzeniu. To jest właśnie sens krzyża. 

Przez krzyż wiedzie jedyna droga do zmartwychwstania. Dlatego w naszych sercach musi zapłonąć ten ogień, który trawił Jeremiasza i nie pozwalał mu porzucić misji, do której powołał go Bóg.

Potrzebujemy takiej miłości, która nada sens naszemu życiu, pozwoli zrozumieć krzyż, połączy nas na zawsze z naszym Panem i Zbawcą.