Zapowiedzi końca świata wywołują różne reakcje. Święty Paweł pisze o nim w swoim Drugim Liście do Tesaloniczan, których myśl o rychłym końcu świata pochłaniała tak bardzo, że zaniedbywali codzienne obowiązki i prace. Apostoł Narodów upomina ich oraz własnym przykładem i słowem zachęca, aby pracując ze spokojem, własny chleb jedli. 

Dzisiaj z kolei nie brakuje ludzi, którzy myśląc o końcu świata szukają różnych doczesnych zabiezpieczeń: przygotowują zapasy, schrony. Zapominają o tym, że to, co doczesne, skończy się, przeminie.

Jako wierzący wiemy, że jedynym zabezpieczeniem na dzień Sądu jest nawrócenie płynące z wiary. O naszej wieczności zadecyduje to, jak przeżywaliśmy doczesność, czy było w niej miejsce dla Chrystusa.

Jezus mówi dziś o znakach poprzedzających koniec świata. Zapowiada wystąpienia fałszywych proroków, klęski żywiołowe, prześladowania. Wszystkie te znaki pojawiały się w mimionych czasach, dziś jednak obserwujemy chyba ich nasilenie. Co to dla nas oznacza? To przypomnienie prawdy o Bożej sprawiedliwości i o Sądzie Ostatecznym, którego oczekujemy.

Ale przede wszystkim musimy pamiętać, że jest to dla nas, jak mówił Chrystus,  sposobność do składania świadectwa. W czasach, kiedy codziennie na całym świecie wielu naszych braci i sióstr daje świadectwo przelewając krew dla Chrystusa, my łącząc się z nimi składajmy świadectwo życia wiernego Bogu ufni, że gdy przyjdzie Chrystus,  wzejdzie dla nas słońce sprawiedliwości i uzdrowienie w jego promieniach.