Stajemy dziś wobec trudnej prawdy o naszej słabości i grzeszności. A jednocześnie widzimy piękne przykłady pokory. Prorok Izajasz oraz Apostołowie Piotr i Paweł u początku drogi swego powołania musieli skonfrontować się ze swoją grzesznością i niegodnością. Izajasz, stojąc w obliczu Boga, wołał wręcz: Biada mi! Jestem zgubiony! Wszak jestem mężem o nieczystych wargach i mieszkam pośród ludu o nieczystych wargach, a oczy moje oglądały Króla, Pana Zastępów. A Szymon Piotr po cudownym połowie zwrócił się do Pana Jezusa słowami pełnymi lęku: Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiekiem grzesznym.

Dla nich wszystkich pokora – trudna sztuka przyjęcia całej prawdy o sobie – stała się punktem wyjścia dla Bożego działania. Oni umieli dostrzec nie tylko swój grzech, ale przede wszystkim potęgę Bożej miłości. Stali się świadkami tej Miłości, która uwalnia i zbawia.

Wejście na drogę zbawienia zaczyna się od pokornego przyznania się do własnej słabości i grzechu, bowiem tylko człowiek świadomy tej prawdy staje się gotowy przyjąć zbawczą miłość Chrystusa, zaufać Mu i pójść za Nim. Dramatem współczesnego człowieka jest utrata poczucia grzechu i w konsekwencji niezdolność do budowania relacji ze Zbawicielem.

Jesteśmy dziś wezwani do wypłynięcia na głębokie wody pokory i otwarcia na Miłość silniejszą niż nasz grzech. Tam na głębi czeka Chrystus. My musimy tylko zrobić ten pierwszy krok. Zaufać i oddać się w Jego ręce.

Nie bój się! Wypłyń na głębię. Jest przy tobie Chrystus!