Faryzeusze i arcykapłani osiągnęli swój cel. Przy pomocy swoich rodaków i Piłata zgładzili Jezusa. Odszedł Pasterz nasz… 

Dzisiaj, gdy ciało Pana spoczywa w grobie, a świat jakby zatrzymał się w cichej zadumie, ale i w oczekiwaniu, stawiamy pytania. Jak to możliwe, że ci sami ludzie, którzy w Niedzielę Palmową radośnie witali Jezusa wjeżdzającego do Jerozolimy, teraz doprowadzili do Jego ukrzyżowania i śmierci? Jacy byli ci ludzie, którzy krzyczeli: ukrzyżuj Go?

Gdybyśmy mogli przenieść się w tamte czasy, to po pierwszym szoku związanym z ogromnym przeskokiem cywilizacyjnym i technologicznym, zauważylibyśmy pewnie, że ci ludzie wcale tak bardzo nie różnili się od nas. Pijacy z zadowoleniem spotkaliby wśród nich takich, co nie stronią od kielicha, złodzieje odnaleźliby podobnych sobie, rozpustnicy z zadowoleniem odkryliby, że i w tamtych czasach były jawnogrzesznice i domy uciech, kłamcy i wszelkiej maści oszuści szybko by się zorientowali, że i wtedy niemało było zakłamania i korupcji, skłóceni ze wszystkimi wokół i pieniacze zapewne szybko pokłóciliby się z podobnymi sobie, ci zaś, którzy wiarę przeżywaja powierzchownie, jako zbiór pięknych tradycji i zwyczajów, zorientowaliby się, że faryzeusze byli w tym znacznie lepsi od nich. Naturalnie także ludzie prawi i autentycznie pobożni spotkaliby bratnie dusze. Krótko mówiąc – z pewnością odnaleźlibyśmy się w tym świecie.

A to oznacza, że JEZUSA ZABILI TACY SAMI, JAK MY!

My też jesteśmy grzesznikami, tak jak i tamci ludzie. To ważne odkrycie. Tylko akceptując prawdę o naszej grzeszności zrozumiemy, co dokonało się na Krzyżu:  

On był przebity za nasze grzechy,
zdruzgotany za nasze winy.
Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas,
a w Jego ranach jest nasze zdrowie
Wszyscyśmy pobłądzili jak owce,
każdy z nas się obrócił ku własnej drodze,
a Pan zwalił na Niego
winy nas wszystkich (Iz 53, 5-6).

Na krzyżu Jezus zgładził grzech świata, pokonał szatana. Ale to jeszcze nie koniec. Oczekujemy na Zmartwychwstanie!