Dowcipy różne

„Trzeba mieć umysł otwarty, ale nie na tyle, żeby mózg wypadł”
Arthur Hays Sulzberger, wydawca New York Times’a w latach 1935 – 1961

 

Z życia wzięte:
W czasie studiów seminaryjnych, na czwartym, piątym i szóstym roku posługiwaliśmy w sandomierskim szpitalu, roznosząc chorym Komunię św.
Pewnego razu udzielałem Komunii świętej w jednej z sal, na oddziale ortopedycznym. Wszyscy leżący, unieruchomieni, w gipsie, albo na wyciągach, a ja kończąc obrzęd, po udzieleniu błogosławieństwa, mówię: IDŹCIE w pokoju Chrystusa.

 

Ksiądz katolicki, pastor i rabin postanowili sprawdzić, który z nich jest
najlepszym duszpasterzem. Uradzili, że każdy z nich uda się do puszczy, znajdzie niedźwiedzia i nawróci go na swoją wiarę.

Po powrocie spotkali się i wymienili doświadczeniami. Zaczął ksiądz:
– Kiedy znalazłem niedźwiedzia, poczytałem mu katechizm i pokropiłem wodą święconą. W przyszłym tygodniu idzie do I Komunii.

Pastor:
– Ja spotkałem niedźwiedzia nad strumieniem. Zacząłem mu głosić Dobrą
Nowinę. Niedźwiedź stał jak zahipnotyzowany i pozwolił się ochrzcić.

Obaj spojrzeli na rabina, całego w gipsie, leżącego na szpitalnym łóżku.
Rabin uniósł oczy do góry i szepnął:
– Tak sobie teraz na spokojnie myślę, że może nie powinienem był zaczynać od obrzezania

 

Koleżanka pyta koleżankę:
– To prawdziwe futro?
– Tak, z małpy.
– Super! Wyglądasz, jakbyś się w nim urodziła… 

 

– Co ma wspólnego pokój dziecka i Bolesław Chrobry?
– Tu dziecko mieszka i tu dziecko Mieszka.

 

– Ile jest kucharek w Afryce?
– 6, bo gdzie kucharek 6, tam nie ma co jeść. 

 

– Tato, już nigdy więcej nie pójdę z tobą na sanki!
– Nie gadaj tyle, synu, tylko ciągnij!

 

– Dzień dobry! Ja dzwonię w sprawie garażu.
– Tutaj baza rakietowa. Źle pan trafił.
– Nie, to wy źle trafiliście!

 

– Baco, macie takiego małego pieska i wieszacie na furtce napis: „Uwaga Pies”?
– A bo mi go już 3 razy zdeptali!

 

– Wpadnij kiedyś do mnie, mam nowego psa.
– A nie pogryzie mnie?
– Właśnie to chciałem sprawdzić…

 

Dzwoni telefon. Pies odbiera i mówi:
– Hau!
– Halo?
– Hau!
– Nic nie rozumiem.
– Hau!
– Proszę mówić wyraźniej!
– H jak Henryk, A jak Agnieszka, U jak Urszula: Hau!

 

– Tato, jak funkcjonuje mózg?
– Daj mi święty spokój, mam teraz w głowie co innego!

 

Piotruś był już na tyle duży, że można go było samego posłać na plebanię, by dostarczył coś księdzu. Mama tłumaczyła mu, jak ma się zachować:
– Jak tylko ksiądz proboszcz otworzy drzwi, powiedz – Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
Po powrocie synka, mama pyta:
– Zrobiłeś wszystko, co ci powiedziałam?
– Nie, bo księdza nie było w domu. Otworzyła gospodyni, więc powiedziałem – Zdrowaś Maryjo, łaski pełna.

 

Rozmawiają dwaj koledzy:
– Mój pies, jak wraca ze spaceru, to naciska nosem o dzwonek, żeby mu otworzyć drzwi – tak go wyszkoliłem.
– Mój nie musi, ma swoje klucze.

 

Iluzjonista z tresowaną papugą był jedną z atrakcji wieczornego programu na statku wycieczkowym. Niestety za każdym razem, kiedy magik robił jakąś sztuczkę, papuga zdradzała sekret i skrzeczała:
– W rękawie, za plecami, pod stołem.
Podczas sztormu statek zatonął. Iluzjonista i jego papuga przeżyli. Dryfowali na tratwie pośrodku oceanu. Papuga gapiła się na sztukmistrza, nie odezwawszy się ani słowem. W końcu spasowała:
– Dobra, poddaję się. Powiedz, gdzie schowałeś statek?

 

Rozpędzony jeż biegnie przez pustynię. Nagle wpada na kaktus i woła:
– Mamo, to ty?

 

Nauczyciel napisał w dzienniczku uczennicy:
– Pańska córka, Zosia, jest nieznośną gadułą.
Nazajutrz dziewczynka przyniosła dzienniczek z adnotacją ojca:
– To pestka. Gdyby pan słyszał jej matkę!

 

Mama pyta Jasia:
– Jasiu dlaczego płaczesz?
– Bo śniło mi się, że szkoła się paliła.
– Nie płacz, to tylko sen!
– Właśnie dlatego płaczę.

 

Jedzie Jaś z kolegą na biwak. Rozkładają namiot i zasypiają.
Po kilku minutach budzi się Jaś, a za nim kolega.
– Co widzisz? – pyta kolega Jasia.
– Gwiazdy i księżyc.
– Co to oznacza?
– Że jutro będzie ładna pogoda.
– Nie! To oznacza, że ukradli nam namiot!

 

Mały Jasiu poszedł z babcią pierwszy raz na Mszę św. Wszystko jest dla niego nowe. W pewnym momencie widzi, jak babcia bije się w piersi i mówi:
– Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.
Jasiu to zapamiętał i kiedy przyszedł kolejny raz z babcią na Mszę św., w odpowiednim momencie zaczyna bić się w piersi, razem z babcią i mówi:
– Babci wina, babci wina, babci bardzo wielka wina.

 

Podczas kolędy ksiądz wręczył małemu chłopczykowi obrazek z wizerunkiem świętego. Mały obejrzał obrazek i pyta: 
– Masz więcej? 
Ksiądz dał mu jeszcze cztery. Mały pooglądał wszystkie i pyta: 
– A z dinozaurami masz?

 

Rozmawiają dwaj psychiatrzy: 
– Wiesz co, mam rewelacyjnego pacjenta. Cierpi na rozdwojenie jaźni. 
– A co w tym rewelacyjnego? 
– Obydwaj mi płacą.

 

Żona do męża: 
– Wiesz co, nasz Walduś dziś dostał jedynkę z geografii, bo nie wiedział gdzie leży Afryka. 
– To musi być gdzieś niedaleko, bo u nas w warsztacie pracuje Murzyn i dojeżdża do roboty rowerem.

 

Polak i Anglik spierają się który język jest trudniejszy: polski czy angielski.
Anglik mówi: 
– U nas pisze się William Shakespeare, a czyta się Łiliam Szekspir.
Na to Polak: 
– A u nas pisze się Bolesław Prus, a czyta się Aleksander Głowacki.

 

Policjant z drogówki wraca do domu i od progu woła syna: 
– Pokaż dzienniczek! 
Syn wyciąga dzienniczek. W środku kilka jedynek i 100 zł. Ojciec wprawnym ruchem chowa kasę i mówi: 
– No, przynajmniej w domu wszystko w porządku.

 

Nauczyciel matematyki zwraca klasówki w pewnej szkole. 
– Muszę z przykrością stwierdzić, że 60% z was nie ma najmniejszego pojęcia o matematyce. 
Na to jeden z uczniów: 
– Przesadza pan psorze! Tylu to nas nawet nie ma w tej klasie.

 

Mąż z żoną ogląda horror.
Nagle na ekranie pojawia się przerażająca kobieca postać.
Żona wystraszona wykrzyknęła:
– O matko!!!
Na to mąż z przekąsem:
– Poznałaś, co?

 

– Synku, jesteś taki niegrzeczny, weź przykład z tatusia. 
– Mamo, ale tato siedzi w więzieniu.
– Tak, ale niedługo wyjdzie za dobre sprawowanie!

 

– Żona ma do mnie pretensje. Po pierwsze, że jej nie słucham do końca.
– A po drugie? 
– A coś tam jeszcze mówiła.

 

Spięcie na drodze. Wkurzony facet: 
– Kobieto, robiłaś kiedyś prawo jazdy?! 
– Więcej razy od Ciebie, człowieku!

 

Zdenerwowana matka pisze do nauczycielki: 
– Bardzo prosimy już nigdy więcej nie bić Jasia! Bo to słabe, dobre, biedne dziecko. My sami nigdy go nie bijemy. Chyba, że w obronie własnej.

 

Dzieci w przedszkolu przechwalają się czyj tata wyhodował większe jabłko: 
– Mój tato przywiózł takie jabłko, że z sąsiadem musiał je na pakę wrzucić. 
– Mój wyhodował takie, że jak dojrzało to cale drzewo się połamało. 
– A mój wyhodował takie, że jak je wieźliśmy wozem na targ, to przy postoju wyszedł z niego robak i zjadł konia!

 

Koń, w pełnym galopie, ucieka przed stadem wygłodniałych wilków. Co chwilę obraca się za siebie i widzi, że wilki są coraz bliżej. 
W pewnym momencie zdaje sobie sprawę, że nie zdoła im uciec i jedynym ratunkiem będzie ucieczka na drzewo. 
W ostatniej chwili udaje mu się wdrapać. Zdyszany siedzi na gałęzi, a tu – ku jego zdziwieniu – obok siedzi krowa. Więc pyta: 
– Co ty tutaj robisz? 
– Wisienki sobie jem.
– Jak to? Przecież to jest grusza? 
– No wiem, ale ja sobie w słoiczku przyniosłam.

 

Matka krzyczy na córkę: 
– Zabraniam ci wracać tak późno do domu. Masz dopiero 17 lat. Ja w twoim wieku… 
– Wiem, wiem – przerywa córka – siedziałaś stale w domu, bo ja miałam pięć miesięcy.

 

Małgosia przychodzi do mamy: 
– Mamo, jak będę duża i znajdę sobie mężczyznę, to jak wyjdę za mąż, to będzie tak jak z tobą i z tatą? 
– Tak, córeczko. 
– A jakbym nie wyszła za mąż, to będę taką starą panną, jak ciocia Ola? 
– Tak, córeczko. 
– No to mamo fajne perspektywy.

 

W archiwum księcia Czartoryskiego znaleziono rachunek przedłożony kiedyś księdzu Augustowi Czartoryskiemu za roboty wykonane w czasie restauracji kościoła w Krakowie. Oto niektóre pozycje z tego wykazu:
Wykonanie brody Bogu Ojcu – 9 zł
Za konia pod świętego Jerzego – 35 zł
Przyprawienie rogów Mojżeszowi – 20 zł
Wyczyszczenie św. Jadwigi z przodu i z tyłu – 60 zł
Wyzłocenie gałek św. Jackowi – 21 zł
Dorobienie nogi św. Łazarzowi – 12 zł.

 

Jeden z paryskich proboszczów postanowił wykorzystać starodawne i solidne tabernakulum do przechowywania dokumentów oraz pieniędzy. Kierując się ostrożnością, umieścił nad tabernakulum kartkę z napisem: Dominus est loco (W tym miejscu jest Pan). Pewnego pięknego i słonecznego poranka zastał puste tabernakulum z nową kartką  Resurrexit, non est hic (Zmartwychwstał, nie ma Go tu).

 

Podczas lekcji religii w klasie pierwszej katecheta pyta dzieci:
– Powiedzcie, kto to jest: wszystko widzi i słyszy.
Zgłasza się mały Antoś i bez namysłu odpowiada:
– To jest nasza sąsiadka.

 

Żona mówi do męża:
– Wiesz co, za co się nie weźmiesz to wszystko sknocisz. Taka z ciebie pierdoła, że jakby zrobili konkurs na największą pierdołę, to zająłbyś drugie miejsce.
– Dlaczego drugie? – pyta mąż.
– Bo taka z ciebie pierdoła.

 

Dziadek zabrał wnuczka pierwszy raz na rozprawę sądową.
Wnuczek, widząc po raz pierwszy adwokata ubranego w togę, pyta:
– A dlaczego ten pan jest ubrany jak kobieta?
– Bo będzie zaraz długo gadał!

 

Ogłoszenie w przedszkolu:
„Drodzy rodzice, nie wierzcie we wszystko, co Wasze dzieci mówią o naszym przedszkolu.
My ze swej strony zapewniamy, że nie będziemy wierzyć w to, co dzieci mówią o Was.” 

 

Pani pyta dzieci w szkole, co jadły na śniadanie. Zgłasza się Jasio:
– Ja jadłem drożdżówkę z dżemem.
– No to podejdź i napisz to na tablicy.
Jasio pomyślał i mówi:
– To jednak była bułka z masłem.

 

Rodzina jedzie samochodem. Ojciec pyta syna:
– A ty, synku, z kim wolisz jeździć, ze mną, czy z mamą?
– To zależy. Z tobą jeździ się szybciej, a z mamą śmieszniej.

 

Jak dużo miejsca zwolniło się w Unii Europejskiej, odkąd Wielka Brytania odeszła?
– 1GB.

 

Do domu bogatego małżeństwa wtargnęli rabusie.
– Złoto jest? – pytają.
– Jest – mówi mąż – 100 kg.
– To nie gadaj, tylko dawaj!
Mąż odwraca się w stronę sypialni i głośno woła:
– Krysiu, złoto moje, wstawaj! Panowie przyszli po ciebie!

 

– Co należy zrobić, żeby blondynce zaświeciły się oczy?
– Przystawić jej latarkę do ucha.

 

Przychodzi blondynka do sklepu RTV:
– Poproszę telewizor z lotnikiem.
– Chyba z pilotem?
– Nie wiem, jestem w tych sprawach zupełnym lajkonikiem.

 

Dwaj koledzy jadą autem przez miasto. Kierowca przejeżdża przez skrzyżowanie na czerwonym świetle.
– Co ty robisz!? – krzyczy pasażer.
– Mój szwagier zawsze jeździ na czerwonym świetle i nic mu się nigdy nie stało.
Po chwili znów przejeżdżają na czerwonym świetle, a potem jeszcze raz. Na kolejnym skrzyżowaniu świeci się zielone światło, ale kierowca zatrzymuje auto.
– Czemu stoimy? Przecież jest zielone – dziwi się pasażer.
– Bo szwagier może jechać…

 

Sułtan nachyla się do siedzącej najbliżej niego żony i szepcze czule na ucho:
– Jesteś słońcem mojego życia. Kocham cię. Podaj dalej.

 

– Jasiu czy to prawda, że Twój dziadek stracił język podczas wojny?
– Prawda.
– A jak to się stało?
– Nie wiem, dziadek nigdy nam o tym nie opowiadał.

 

– Jasiu, jaką częścią mowy jest wyraz „nic”?
– Czasownikiem.
– ?!
– Bo odpowiada na pytanie „Co robi?”.

 

Na lekcji geografii:
– Województwo podkarpackie graniczy ze Słowacją od południa – mówi nauczycielka.
– A przed południem z kim graniczyło? – dopytuje się Jasio.

 

Siedzą dwie blondynki na przystanku i rozmawiają.
– Na jaki tramwaj pani czeka?
– Na dwudziestkę.
– Ale przecież dwudziestka jeździ tylko w dni świąteczne, a dziś jest wtorek.
– Ale ja mam dziś urodziny.

 

– Jaki jest ulubiony klub piłkarski blondynki?
– L’OREAL Madryt.

 

Podczas przyjęcia, w którym bierze udział blondynka, podano własnie kawę i deser.
– Jaka wyborna kawa – chwalą goście panią domu.
– Mąż przywiózł z Brazylii – informuje kobieta.
– I nie wystygła? – dziwi się blondynka.

 

Przychodzi kobieta do lekarza i mówi:
– Jak mnie pan wyleczy, to chyba umrę ze szczęścia.

 

Niedaleko małej parafii, zbudowanej przy drodze, stoją rabin i ksiądz.
Piszą na tablicy wielkimi literami:
„KONIEC JEST BLISKI, ZAWRÓĆ NIM BĘDZIE ZA PÓŹNO!”
W chwili, gdy piszą ostatnią literę, zatrzymuje się samochód.
Wychodzi kierowca i krzyczy:
– Zostawcie nas w spokoju. Wy religijni fanatycy!
Wsiada z powrotem do samochodu. Odjeżdża.
Po chwili słychać wielki huk i trzask…
Duchowni patrzą na siebie i ksiądz mówi:
– Eeee… może po prostu napisać „Most jest zniszczony!””

 

Młodemu małżeństwu urodziło się dziecko.
Sąsiadka przychodzi je zobaczyć.
– Jakie słodkie maleństwo! Jak je nazywacie?
– W dzień czy w nocy?

 

Król przyjechał na polowanie.
Kilka godzin później, podczas polowania król pyta sługę:
– Czy trafiłem tego zająca?
– Wasza królewska mość raczył go ułaskawić.

 

Na budowie robotnik taszczy na plecach dwa worki cementu.
Spotyka go szef i pyta:
– Nie lepiej byłoby na taczce?
– Próbowałem, ale kółko trochę w plecy gniecie.

 

Przychodzi facet do sklepu z puzzlami i mówi:
– Proszę puzzle z wieloma częściami.
Sprzedawczyni daje 1000 puzzli.
– Niech pani sobie nie żartuje, jestem zawodowcem.
Daje mu 5000 puzzli.
– Takie to układam w 10 minut.
Daje mu 10000 puzzli.
– Takie moje dzieci układają w 30 minut.
Zdenerwowana sprzedawczyni nie wytrzymuje:
– To niech pan idzie na drugą stronę ulicy, tam jest piekarnia, kup sobie pan tam bułkę tartą i złóż rogala.

 

Przychodzi pewien człowiek do lekarza: 
– Panie doktorze, nikt nie traktuje mnie poważnie.
– Żartuje pan!

 

– Mamo dla kogo kroisz taki duży kawałek tortu?
– Dla Ciebie Jasiu!
– O ooo taki mały?

 

Sędzia do oskarżonego:
– Czy przyznaje się pan do winy?
– Nie, wysoki sądzie. Mowa mego obrońcy i zeznania świadków przekonały mnie, że jestem niewinny!

 

Adwokat do klienta:
– Mam dla pana złą i dobrą wiadomość. Analiza DNA wykazała, ze na miejscu zbrodni znaleziono pańską krew.
– Oj, to źle… A ta dobra?
– Cholesterol i cukier w normie.

 

Spotykają się trzej 20-letni koledzy i postanawiają oblać urodziny:
– No, to gdzie idziemy?
– Może do baru „Pod Podkową”?
– Dlaczego tam?
– Bo tam są niezłe kelnerki.
W wieku 40 lat koledzy znów się spotykają:
– To gdzie idziemy?
– Może do baru „Pod Podkową”?
– Dlaczego tam?
– Bo tam jest dość tanie piwo.
Spotykają się znów w wieku 70 lat:
– To gdzie idziemy?
– Może do baru „Pod Podkową”?
– Dlaczego akurat tam?
– Bo jest tam niezły podjazd dla wózków.
W wieku 90 lat znów się spotykają:
– No, to gdzie idziemy?
– Może do baru „Pod Podkową”?
– Czemu tam?
– Bo tam jeszcze nie byliśmy.

 

Przychodzi mężczyzna do piekarni i mówi:
– Poproszę chleb.
– Z dziś? – pyta sprzedawca.
– Nie, Mieczysław.

 

Kelner pyta klienta, który dopiero wszedł do baru:
– Co pan pije?
– Codziennie rano szklankę soku owocowego, miksturkę na łupanie w krzyżu, a w sobotę kufelek piwa razem z przyjaciółmi.
– Chyba nie zrozumieliśmy się do końca – mówi uprzejmie kelner. Pytałem co by pan chciał?
– Mój Boże…Chciałbym być bogaty, mieć domek nad morzem, podróżować po świecie…
– Może jeszcze raz zadam pytanie. Czy chce się pan tu czegoś napić?
– Czemu nie… a co pan właściwie ma?
– Ja? Niewiele. Kłopoty. Trochę długów. Drużyna której kibicuję, przegrała, kiepsko mi tu płacą, doskwiera mi samotność…

 

W wigilię rolnik jedzie z węglem.
Dojechał na wieś i krzyczy do żony:
– Węgiel przywiozłem!
A koń się odwraca i mówi:
– Tak, na pewno Ty przywiozłeś.

 

– Bosmanie! W prawej burcie, poniżej linii wody, jest dziura!
– Całe szczęście, że poniżej linii wody! Przynajmniej nikt z pasażerów tego nie zauważy.

 

Jakie były ostatnie słowa pana od biologii?
– Spokojnie, znam ten gatunek węża, nie jest jadowity.

 

Szlomo Rozencwajg ma się chrzcić, pyta więc chrześcijanina, co należy założyć na tę uroczystość.
– Co by ci tu poradzić? – zastanawia się zapytany. – My chodzimy do chrztu
w pieluchach…

 

W wypracowaniu o czasie Adwentu dziesięcioletni uczeń napisał:
– W tym okresie nasz proboszcz zawsze wychodzi do ołtarza fioletowy.

 

Trwał właśnie miesiąc październik, kiedy to wierni gromadzą się w kościołach na nabożeństwach różańcowych. Siostra poleciła dzieciom, aby na najbliższą katechezę przyniosły ze sobą różańce. Gdy katechetka zaczęła im opowiadać o modlitwie różańcowej, zauważyła, że rozproszony mały Grześ bawi się różańcem, przesuwając nim po ławce szkolnej niczym samochodem.
– Grzesiu, nie wolno się bawić różańcem – zwróciła mu uwagę siostra – gdyż na każdym z paciorków siedzi jeden aniołek.
– No to, aniołki, trzymajcie się! Karuzela! – zawołał Grzesiu, wymachując różańcem.  

 

O prymasie Józefie Glempie krążył kiedyś dowcip. Były rzecznik komunistycznego rządu Jerzy Urban zagadnął go pewnego razu, stwierdzając, że są do siebie podobni:
– Mamy takie same wielkie uszy – powiedział Urban.
– To prawda – odrzekł ksiądz kardynał – ale między nimi ja mam twarz.

 

Nielubiany szef zostawia kartkę na biurku:
– Jestem na cmentarzu.
Po powrocie zastaje dopisek:
– Niech ci ziemia lekką będzie.

 

Mąż długo nie wraca do domu. Żona się bardzo niepokoi:
– Gdzież on może być? Może sobie jakąś babę znalazł? – mówi do sąsiadki.
– Ty zaraz myślisz o najgorszym – uspokaja ja sąsiadka – może po prostu wpadł pod samochód.

 

Po powrocie z sanatorium podczas pierwszej nocy, mąż przez sen ciągle powtarza: Basiu, Basiu, Basiu!
Rano żona żąda wyjaśnień.
– Koło sanatorium było gospodarstwo rolne, a tam w zagrodzie stała piękna klacz o tym imieniu. Chodziłem ją karmić chlebem. Pewnie mi się przyśniła – tłumaczy się mąż.
Minęło kilka dni, mąż wraca z pracy i widzi, że na stole leży list w rozerwanej kopercie.
– Od kogo? – pyta się mąż żony.
– Ta klacz do ciebie napisała.

 

Koleżanka do koleżanki:
– Nie mogę nauczyć męża porządku!
– A co on takiego robi?
– Za każdym razem chowa portfel w inne miejsce.

 

Mówi tato do Jasia:
– Dostałeś ode mnie takie solidne lanie, bo baaaaaaaardzo cię kocham.
– Och, tatusiu. Ja chyba nie zasługuję na tyle miłości.

 

Przedszkolanka pomaga Jasiowi założyć buty. Morduje się przy tym godzinę.
– No już gotowe.
– Ale buciki są założone lewy na prawą nogę.
Przedszkolanka ściąga Jasiowi buty.
Traci kolejne półgodziny.
– Ale to nie są moje buty – mówi Jasio.
Przedszkolanka wychodzi z siebie.
– To buty mojego brata. Mama każe mi je nosić.
Przedszkolanka ubiera mu buty, kurtkę i czapkę.
– Nie masz rękawiczek?
– Mam, w butach.

 

– Jasiu, dlaczego zjadłeś ciasto przeznaczone dla Kasi?
– Bo ja nie wierzę w przeznaczenie.

 

Mama pyta Jasia:
– Jasiu, dlaczego nie bawisz się już z Grzesiem?
– A ty byś chciała się bawić z kimś kto bije, pluje i przeklina?
– Nie.
– No właśnie, Grzesiu też nie chce.

 

Turysta nad jeziorem Genezaret czyta:
-Przepłynięcie łodzią 500 dolarów.
Podchodzi do kasjera i skarży się.
-500 dolarów. To strasznie drogo.
Na to kasjer.
-No tak, ale to przecież po tym jeziorze Jezus piechotą chodził.
Na to klient.
-Ja się mu nie dziwię przy takich cenach.

 

Mały Piotruś rozmawia z tatą:
– Tato, zabiłem pięć much! Dwa samce i trzy samiczki.
– Jak rozpoznałeś ich płeć? – dopytuje się ojciec.
– Dwie siedziały na pilocie, a trzy na lustrze.

 

Jasiu chwali się koledze:
– Moja mama to jeździ jak piorun.
– Tak szybko?
– Nie, tak często trafia w drzewa.

 

Jasiu wraca ze szkoły, a tata do niego mówi:
– Znowu zgubiłeś klucze od domu?
– Nie martw się tato, tym razem przyczepiłem kartkę z naszym adresem.

 

Na katechezie ksiądz zadaje pytanie Markowi. Kiedy i gdzie umarł Pan Jezus?
– Nie wiem proszę księdza!
– Marku! – w tym roku pierwsza komunia – muszę porozmawiać z twoim tatusiem.
– Tatuś jest przed szkołą w samochodzie.
– Niech przyjdzie!
– Proszę pana, Marek nie zna podstawowych wiadomości – nie wie nawet gdzie umarł Pan Jezus.
– No widzi ksiądz! My mieszkamy pod lasem, daleko mamy do kościoła i nawet żeśmy nie wiedzieli, że chorował, a co dopiero że umarł?

 

Podczas meczu piłkarskiego, siedzącego na trybunach chłopca zagaduje mężczyzna:
– Przyszedłeś sam?
– Tak.
– Stać cię było na tak drogi bilet?
– Nie, tata kupił.
– A gdzie jest teraz twój tata?
– W domu, jak wychodziłem szukał biletu.

 

Mały Jasio czyta swoje wypracowanie z polskiego:
– Moja mama mie kocha…
– Mnie – poprawia nauczyciel.
– Pana? A, to będę musiał powiedzieć tacie.

 

Przychodzi turysta i pyta bacy:
– Jest straszna ulewa baco, czemu nie naprawicie cieknącego dachu?
– Jak pada to jak mamy naprawiać, a jak nie pada to po co?

 

W parku na ławce siedzi Jasio, a obok niego siedzi kobieta w ciąży. W pewnym momencie Jasio nie wytrzymuje i pyta kobietę:
– Co tam pani ma?
– Dzidziusia.
– A kocha je pani?
– Oczywiście.
– To dlaczego je pani zjadła?

 

Poranek po sylwestrze… Skacowany mąż i nadąsana małżonka siedzą przy stole. Ponura cisza. W końcu małżonka nie wytrzymuje:
– Ale wczoraj wróciłeś pijany!
– Ja?! Wcale nie byłem taki pijany!
– Nie?! A kto w łazience błagał prysznic, żeby przestał płakać?!!!

 

Po sylwestrze…
Idzie dwóch pijanych mężczyzn torami kolejowymi. Jeden z nich narzeka:
– Patrz jakie te schody długie i jakie poręcze niskie.
– Nic się nie martw! – odpowiada drugi – Winda już jedzie.

 

Gość wzywa kelnera i pyta:
– Czy muzycy w waszym lokalu grają na życzenie gości?
– Oczywiście, szanowny Panie!
– To proszę im powiedzieć, żeby zagrali w domino!

 

Kowalski spotyka Pana Jezusa. Zadaje mu pytanie:
– Panie, ile to jest dla Ciebie 100 milionów dolarów?
– Dla mnie to jak jeden grosik.
– A czym jest dla Ciebie 100 lat?
– 100 lat jest dla mnie jak jedna minuta.
Kowalski wyczuł szansę i pyta:
– A czy mogę więc prosić Cię o jednego grosika?
– Oczywiście. Zaczekasz minutkę?

 

Spotykają się dwie koleżanki dżdżownice. Jedna mówi:
– Cześć, tyle lat się nie widziałyśmy! Wpadnij ze swoim mężem do mnie na kawkę!
– Nie bardzo wiem jak to zrobić, bo kilka dni temu wyciągnęli go na ryby!

 

Do banku w Szwajcarii wchodzi klient z walizką i ściszonym głosem mówi do bankiera:
– Chciałbym wpłacić pieniądze, w tej walizce jest całe cztery miliony euro.
Na to bankier uśmiechnięty:
– Proszę nie ściszać głosu, bieda to żaden wstyd.

 

Pani w szkole pyta Jasia:
– Powiedz mi, jaka litera jest w alfabecie po a?
– No, wszystkie pozostałe!

 

Pani na lekcji pyta dzieci:
– Jaki jest Wasz ulubiony kwiat?
Jasiu podniósł rękę i powiedział, że jego ulubionym kwiatem jest róża.
– A więc idź napisz to słowo na tablicy.
– Aaaa, to ja już wolę maki.

 

– Powtórzmy tabliczkę mnożenia – mówi ojciec do Jasia – na pewno wiesz, że dwa razy dwa jest cztery, a ile to będzie sześć razy siedem?
– Tato, dlaczego Ty zawsze rezerwujesz dla siebie łatwiejsze przykłady?!

 

Żona przestrzega męża:
– Kaziu, a na tych imieninach nie przesadzaj z alkoholem. Pamiętasz, jak skończyłeś u Kowalskich?
– Nie…
– Tak myślałam…

 

Oskarżony zwraca się do sędziego per „Wysoka Sprawiedliwości”.
W końcu tegoż sędziego irytuje:
– Tu nie ma sprawiedliwości! Tu jest sąd!

 

Dwóch robotników naprawia coś w klasztorze. Z podziwem patrzą na wiszące na ścianach obrazy, a jedna z sióstr wyjaśnia im:
– To jest Dziewica na skale, to Dziewica z Dzieciątkiem, a to Dziewica ze świętym Józefem.
– Wspaniałe! A tamten obraz to także dziewica? – pyta jeden z robotników.
– Nie, to jest nasza matka generalna! – wyjaśnia siostra. 

 

Blondynka w wypożyczalni wideo:
– Poproszę film Jan Paweł, bo dwójkę już widziałam!

 

Przybywszy na Dziki Zachód pastor kupuje sobie konia. – Czy to łagodne zwierzę? – pyta. Hodowca cmoka językiem: – Można powiedzieć – pobożne! Na „Bogu niech będą dzięki” rusza galopem, a na „Amen” staje jak wryty. Duchowny wskakuje na siodło: – Bogu niech będą dzięki! Koń rusza z kopyta przez prerię. Po pół godzinie jeździec dostrzega przed sobą szeroką rozpadlinę ziemną. Koń ani myśli zwolnić, a pastor zupełnie zapomniał, jak go zatrzymać. Ze ściśniętym ze strachu sercem zaczyna odmawiać „Ojcze nasz”. Na końcowe „Amen” koń zatrzymuje się na skraju przepaści. – Bogu niech będą dzięki! – wzdycha pastor.

 

Najnowsza statystyka: 7 na 10 Polaków żyje w stresie, a pozostałych 3 w Londynie.

 

W niedzielę rano na ambonę wychodzi gospodyni księdza i ogłasza:
– Dzisiaj Mszy nie będzie, bo Proboszcz jest chory, a ja też się jakoś tak źle czuję!

 

Na katechezie siostra zadaje dzieciom zagadkę:
– Co to jest? Jest małe rude, ma puszysty ogon, skacze po drzewach i zajada orzeszki?
Zgłasza się Jasio:
– Na 95 % to jest wiewiórka, ale jak znam siostrę, to może być Jezus!

 

Dziecko coś rysowało i nauczyciel powiedział:
– „To interesujący rysunek. Co on przedstawia?”.
– „Jest to portret Boga”.
– „Przecież nikt nie wie, jak wygląda Bóg”.
– „Kiedy skończę rysunek, będą już wiedzieć wszyscy”.

 

Rozmawiam z moim, wówczas trzyletnim, bratankiem przez skype’a. 
W pewnym momencie małemu skończyły się tematy, więc głośnym szeptem pyta swego taty:
– Tato, co mam mówić?
– Powiedz Stryjkowi, czy byłeś grzeczny!
– Stryjku, byłeś grzeczny?

 

Do papieża Leona XIII przyszedł domorosły malarz, którego aspiracje znacznie przerastały talent. Pokazał namalowany przez siebie portret papieża i poprosił, aby Ojciec Święty zaproponował jakiś podpis do tego obrazu.
– Proszę wziąć słowa Pana Jezusa z Ewangelii wg św. Jana, rozdział 6, wiersz 20 i dopisać moje imię – powiedział papież.
Natychmiast po powrocie do domu artysta otworzył Pismo święte, znalazł wybrany fragment i przeczytał: „Nie bójcie się, to Ja jestem!”

 

Jak blondynka robi dżem?
Obiera pączki!

 

– Babciu zawsze mówisz, żeby za zło odpłacać dobrem. 
– Tak wnusiu. 
– To daj mi dychę, bo Ci stłukłem okulary.

 

Dlaczego blondynka, po wejściu do sklepu, nie może z niego wyjść? 
– Bo na drzwiach jest napisane „ZAMKNIĘTE”

 

Wpada przerażona blondynka do domu i od progu krzyczy do męża:
– Kochanie, ktoś właśnie ukradł nam samochód! 
– Zapamiętałaś twarz?
– Nie, ale spisałam numery rejestracyjne!

 

Podczas klasówki nauczyciel mówi:
– Wydaje mi się, że słyszę jakieś głosy…
Głos z sali:
– Mnie też, ale ja się leczę…

 

Do Pinokia przyszedł Mikołaj.
Rozdał wszystkim w domu prezenty i rozmawia z Pinokiem:
– O! …widzę, że nie cieszysz się z tego zwierzątka, które ci podarowałem.
– Bo ja chciałem pieska albo kotka!
– Niestety zabrakło! …inne dzieci też nie dostały.
– Ale ja się boję tego bobra!

 

– Kupiłeś już coś pod choinkę ?
– Tak, stojak.

 

Hrabia z Hrabiną tańczą walca na wielkim balu.
– Psst, hrabino, teraz kręcimy się w drugą stronę.
– Dlaczegóż to, mój hrabio?
– Kończy mi się gwint w protezie…

 

Afrykański ministrant pisze list do domu: „Ostatnio odbyło się na naszej stacji bierzmowanie. Kiedy biskup namaszczał wszystkich olejem, najmłodszy ministrant, John, dłubał w nosie. Ta ceremonia trwała dwie godziny.

 

Kiedy kardynał Suenens chciał, pewnego dnia, wsiąść do swojego wspaniałego mercedesa, zobaczył na drzwiach wypisane na czerwono słowa: Accepit mercedum suam! (Otrzymał już swoją nagrodę!)

22 comments

  1. super dowcipy proszę księdza.

  2. – Jasiu, kiedy poprawisz jedynkę z matmy? – pyta mama.
    – Nie wiem, bo nauczycielka nigdy nie wypuszcza dziennika z rąk!

  3. Jasiu jest z babcią w kościele.
    Babcia mówi: Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.

    a Jasiu mówi: Babci wina, babci wina, babci bardzo wielka wina.

    Pozdrawiam.

  4. Jasiu i Bartek mają test z Historii. Do odpowiedzi wychodzi Jaś.
    – Jasiu, w którym roku zaczęła się II Wojna Światowa? – Pyta nauczycielka.
    – W 1939.
    – Kto ją rozpoczął?
    – Adolf Hitler.
    – Ile ludzi wtedy zginęło?
    – Naukowcy tego nie stwierdzili.

    Jasiu do kolegi :

    – Na pierwsze pytanie w 1939, na drugie Adolf Hitler, a na trzecie – naukowcy tego nie stwierdzili. – Mówi Jasio do Bartka.

    Bartek dumnie wchodzi do klasy.

    – W którym roku się urodziłeś?
    – W 1939.
    – Kto jest Twoim ojcem?
    – Adolf Hitler.
    – Czy ty w ogóle masz mózg?
    – Naukowcy tego nie stwierdzili.

  5. Co mówi informatyk po ślubie?

    Pobieranie ukończone.

  6. Jasiu spóźnił się 15 minut do szkoły. Wchodząc do klasy, słyszy głos nauczycielki:
    – Jasiu, dlaczego się spóźniłeś?
    – Szedłem do szkoły i nagle mnie zaatakowali złodzieje.
    – Zrobili ci coś? – pyta zaniepokojona nauczycielka.
    – Nie, tylko ukradli mi zeszyt z praca domową…

  7. – Jasiu, dlaczego powiesiłeś w pokoju na ścianie śledzia?
    – Bo lekarz mi zalecił morskie powietrze.

  8. Jasiu wybrał się z babcią do lasu.
    Idą, idą. Nagle Jasiu znajduje na ziemi 10 złotych. Babcia mówi:
    – Z ziemi się nie podnosi!
    Idą dalej, dalej… Jasiu patrzy, leży 20 złotych. Babcia mówi:
    – Z ziemi się nie podnosi!
    Idą dalej, dalej… Jasiu dostrzega w trawie 30 złotych. Babcia mówi:
    – Z ziemi się nie podnosi!
    Idą dalej, dalej… Babcia niespodziewanie potyka się o kamień i leżąc, pyta Jasia:
    – Wnuczku, pomożesz mi wstać?
    – Nie, bo z ziemi się nie podnosi – odpowiada Jasiu.

  9. Jak się witają papieże ?

Skomentuj Bartosz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *