Podziały w łonie chrześcijaństwa są wielkim zgorszeniem i skandalem. Dziś już o nas chrześcijanach nie można powiedzieć tego, co św. Łukasz zanotował o Kościele Jerozolimskim: Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących (Dz 4, 32).

Czytałem kiedyś o pewnej dziewczynie, która poznawszy Chrystusa, stanęła przed trudną decyzją: którą tradycję chrześcijańską przyjąć. Była szczerze oburzona brakiem jedności uczniów Chrystusa. To była dla niej poważna przeszkoda na drodze do Kościoła.

Jezus wiedział, że szatan przede wszystkim uderzy w jedność Jego uczniów. Dlatego w Wieczerniku, podczas ostatniej Wieczerzy trzykrotnie kieruje do Ojca prośbę: aby wszyscy stanowili jedno.

Historia Kościoła od początku znaczona jest ludzką pychą i podziałami. Świadczą o tym słowa św. Pawła, skierowane do Koryntian: Upominam was, bracia, w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, abyście byli zgodni i by nie było wśród was rozłamów; byście byli jednego ducha i jednej myśli.

Wielką raną dla jedności Kościoła była schizma wschodnia w 1054 roku, kiedy Kościół podzielił się na wschodni i zachodni. Na szczęście nie brakowało też i tych, którzy pracowali nad przywróceniem jedności w Kościele. Należał do nich dzisiejszy patron, św. Andrzej Bobola. Całe życie poświęcił pracy nad przywracaniem jedności wśród chrześcijan i dla tej sprawy oddał życie, okrutnie zamęczony przez prawosławnych Kozaków.

Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za troskę o jedność. Najpierw naszą wewnętrzną jedność z Bogiem, następnie jedność z tymi, wśród których żyjemy i z którymi wyznajemy wiarę w Chrystusa i wreszcie jedność wszystkich chrześcijan. Trzeba nieustannie przyzywać mocy Ducha Świętego, by nas jednoczył we wspólnym wyznawaniu Chrystusa.

Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś.