Zapanowała cisza. Ta niezwykła Wielka Sobota jest nią wypełniona. Nie ma gwaru tych, którzy przyszli do świątyni ze święconką. Nie słychać komend strażaków, trzymających wartę przy Grobie Pańskim, nie ma ministrantów przygotowujących liturgię. Cicho, jak wtedy 2000 lat temu. Może to wszystko jest po to, byśmy po raz pierwszy tak głęboko przeżyli tę ciszę Wielkiej Soboty?

Co się stało? Wielka cisza spowiła ziemię; wielka na niej cisza i pustka. Cisza wielka, bo Król zasnął. Ziemia się przelękła i zamilkła, bo Bóg zasnął w ludzkim ciele, a wzbudził tych, którzy spali od wieków. Bóg umarł w ciele, a poruszył Otchłań (Starożytna homilia na Świętą i Wielką Sobotę).

Ta cisza jest przesycona nadzieją i oczekiwaniem. Mimo wszystko. Bo przecież to nie może być koniec. Już niebawem zadzwonią dzwony i zaśpiewamy radosne Alleluja!

Chrześcijanin to człowiek nadziei, patrzący na życie przez pryzmat Chrystusowego Zmartwychwstania. Tylko z tej perspektywy można dostrzec wieczność.

Jesteśmy powołani, by ukazywać swoim życiem tę nadzieję. Mamy być oknem, przez które widać nieskończoność. Mamy ogłaszać światu: Chrystus zmartwychwstał i w Nim my także mamy prawo do zmartwychwstania i życia.

Świadkowie nadziei.