Cisza Wielkiego Piątku. Dopełnił się dramat męki i śmierci Zbawiciela. Skończyło się Jego samotne cierpienie.

Od początku swej męki Jezus był osamotniony. Kiedy przeżywał trwogę konania w Ogrójcu, modląc się: Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty (Mt 26, 39), Jego najbliżsi uczniowie spali. Potem było jeszcze gorzej. Na widok kohorty i strażników, uczniowie uciekli, zostawiając swego Mistrza samego wobec oprawców.

Jakże samotnie musiał się czuć Jezus wobec nienawiści arcykapłanów i faryzeuszów, kiedy nikt nie stanął w Jego obronie. Jak trudna musiała być samotna noc w świątynnym więzieniu. I to osamotnienie ubiczowanego, cierniem ukoronowanego, wyszydzonego i poniżonego Jezusa, wystawionego na widok tłumu przez Piłata, ze słowami: Oto Człowiek!

Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarz zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic (Iz 53, 3).

Osamotnienie Jezusa sięgnęło szczytu, gdy wisząc na krzyżu, konając w ogromnym bólu, modlił się słowami Psalmu 22: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?

Osamotnienie samo w sobie jest ogromnym cierpieniem. Myślimy dziś o tych wszystkich chorych, którzy w czasie obecnej epidemii muszą w samotności przeżywać swoje cierpienie i umieranie. Z dala od najbliższych. Ich samotne cierpienie, tak jak cierpienia wszystkich ludzi wszystkich czasów, są częścią zbawczego cierpienia Jezusa. Dziękujemy za tych wszystkich wrażliwych lekarzy i pielęgniarki, którzy im towarzyszą i pomagają pożegnać bliskich za pomocą telefonu czy tabletu.

Każdy z nas, także w tym trudnym czasie, może towarzyszyć Jezusowi w Jego zbawczym cierpieniu i śmierci na krzyżu. Czas Wielkiego Piątku jest właśnie po to, by towarzyszyć modlitewnie naszemu Zbawicielowi, rozważać z wdzięcznością to, co On dla nas wycierpiał, adorować Jego krzyż, także w naszych domach, modlić się za tych, w których On cierpi dzisiaj.

Miłość nie zna barier. Uczmy się trudnej sztuki towarzyszenia Chrystusowi, który wciąż cierpi w naszych braciach i siostrach.