Adwent liturgiczny jest obrazem naszego życia, które jest zanurzone w historii zbawienia, jest jej częścią. Całe nasze życie jest oczekiwaniem na przyjście Pana, jest nieustannym poszukiwaniem Boga, a jednocześnie jest też wychodzeniem naprzeciw Temu, który nadchodzi i jest już blisko, tuż obok.

Życie ma swoje wzloty i upadki. Jest czas radości i nadziei, w świetle której doświadczamy Chrystusa obecnego w naszym życiu, wysłuchującego naszych modlitw z całą mocą Swej miłości. Ale są też chwile trudne, bolesne, pełne niepokoju i wątpliwości. Niekiedy ten czas ciemności rozszerza się na całe lata. Trudne adwenty naszego życia.

Miał swój czas duchowych rozterek i niepokoju nawet wielki prorok adwentowy Jan Chrzciciel. Ten, który nad Jordanem rozpoznał w Jezusie Mesjasza, wskazał Go ludowi, jako Baranka, który gładzi grzech świata. Teraz, uwięziony przez Heroda za wierność swemu posłannictwu, Jan jest dręczony wątpliwościami: czy On rzeczywiście jest Mesjaszem? Bo mijają dni, tygodnie, miesiące i nic – zbawienie nie nadchodzi. Posyła uczniów, by Go zapytali.

W odpowiedzi Jezus wskazuje na dzieła, których dokonuje. To są znaki, które wskazują, że w Nim wypełniają się proroctwa mesjańskie. To On jest tym, na którego oczekiwały kolejne pokolenia Narodu Wybranego. To znaki budzące nadzieję. A błogosławiony jest ten, kto nie zwątpi we Mnie.

Jan nie zwątpił. Umocniony przez Jezusa, pozostał wierny swemu posłannictwu aż do męczęńskiej śmierci.

Trzecia Niedziela Adwentu, niedziela radości, zwana Gaudete – Radujcie się jest po to,
by ożywić naszą nadzieję. Nawet najciemniejsza noc ma swój kres. Pan jest blisko!

Pokrzepcie ręce osłabłe, wzmocnijcie kolana omdlałe! Powiedzcie małodusznym: «odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg, oto pomsta; przychodzi Boża odpłata; On sam przychodzi, by was zbawić».

 

Zapraszam również do lektury dzisiejszej homilii. Znajdziecie ją tutaj.