Ciekawa jest dynamika czytań liturgicznych ostatnich kilku niedziel. Bóg ciągle posługuje się obrazem winnicy. Zaprasza do pracy w niej przypadkowo spotkanych najemników, którym pod koniec dnia wypłaca po umówionym denarze, potem posyła do niej swych synów, a wreszcie śpiewa przejmującą pieśń o miłości do swojej Winnicy, którą był Naród Wybrany, a teraz jest nią Kościół.

Słyszymy o wielkiej trosce Gospodarza o winnicę, o złych, cierpkich owocach winnych krzewów i o zniszczeniu winnicy, która nie przyniosła oczekiwanych owoców, a Jezus opowiada o zdeprawowanych dzierżawcach winnicy, którzy nie tylko nie chcą oddać gospodarzowi należnej części plonu, ale także zabijają jego syna chcąc posiąść jego dziedzictwo.

Zarówno Izajaszowa pieśń o winnicy jak i przypowieść Pana Jezusa odnoszą się do Narodu Wybranego, który wiele razy okazywał Bogu nieposłuszeństwo, a w końcu odrzucił Syna Bożego. Ale w tych obrazach jest tez miejsce dla kazdego z nas. Dzisiaj Winnicą Pana jestesmy przecież my wszyscy ochrzczeni, stanowiący Kościół.

Dramat odrzucenia Boga powtarza się wciąż na nowo. Kiedyś Pan Jezus postawił pytanie: czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie? Dziś trzeba zapytać o naszą wiarę. O nasze przywiązanie do Kościoła – Winnicy Pańskiej. Czy swoim życiem przyczyniam się, by ta Winnica wydawała słodkie owoce Bożej chwały? Czy pragnę, by i dla mnie Winnica wydała wspaniały owoc zbawienia?